Najnowsza wystawa „Sztuka kobiet-kobiety w sztuce. Artystki na Śląsku 1880-2000” prezentowana w Muzeum Śląskim to doskonała propozycja dla tych, którzy spragnieni są w dalszym ciągu wątków feministyczno-genderowych w artystycznych realizacjach, choć w tym przypadku widzowie mają do czynienia ze społeczną historią kobiet, uwikłanych w kulturowe stereotypy i ograniczenia. Całość tworzy swobodną narrację związaną z próbą definicji kodu, języka i płci, jak również stanowi bardzo intymną genealogię odzyskiwania kobiecej tożsamości utraconej na rzecz uproszczonej męskości.
Monumentalna ekspozycja podzielona jest na dwie części, które skoncentrowane są wokół różnic pomiędzy powojenną sztuka kobiecą a dziełami powstałymi przed 1945 rokiem. Sama wystawa została pomyślana jako wizualne badanie śląskiego wątku sztuki kobiet, który był dotąd bardzo słabo eksplorowany. Pierwszą część, bardzo stonowaną i spokojną, otwierają prace Ślązaczek z lat 1880-1945, która składa się głównie z materiałów archiwalnych, zdjęć czy gazetek uniwersyteckich, ale także malarskich i rysunkowych prac, które „wypadało” w tym czasie tworzyć, czyli martwe natury i portrety. Im dalej widz wędruje po wystawie, tym bardziej zauważa powolne przejmowanie innych dziedzin sztuki przez kobiety, czyli architekturę, rzeźbę, a także fotografię. Sztuka stała się w tym momencie bardzo istotną kwestią przecierającą szlaki ku emancypacji kobiet. Artystki zaczęły prowokować i epatować swoją seksualnością, odważnie wkraczając na salony sztuki, tak silnie zdominowane przez mężczyzn co najmniej do lat 70. ubiegłego wieku. Kobiety zaczynają polemizować z męskim światem, kierując uwagę na zazwyczaj przemilczane tematy związane z ich ciałem, seksualnością i narzuconymi wizerunkami, z którego stale wykluczano menstruację, starzenie się i chorobę. Kobieta przestaje być w końcu tylko i wyłącznie tematem sztuki. Staje się artystką. I o tej kulturowej, a także ideologicznej transformacji opowiada druga część wystawy, którą otwierają plakaty, instalacje oraz malarskie realizacje.
Na pierwszy plan wysuwa się „kocia” praca wideo Diany Ronnberg „Cat Duett”. Jest to dziwaczny spektakl zwierzęcości i kobiecości przeplatany miauczeniem samej artystki. Jak opowiada Ronnberg, główną ideą tej realizacji stała się próba dialogu samą z sobą. Kot, który posiada dwoistą naturę budzi sprzeczna skojarzenia- od łagodności, mądrości i zwinności, poprzez strach, drapieżność i okrucieństwo. Artystka stara się dostrzec dualizm kobiecej natury, która naznaczona jest tajemniczością, sprzecznością, jak również wrażliwością, zaklętą w kapsule kobiecego ciała i umysłu. Jednakże, spoglądając na tą trudną w wizualnym odbiorze pracę, nie można pozbyć się wrażenia uproszczenia poruszanego tematu, zbliżającego go raczej do kolejnego stereotypu, na temat kobiecości. Choć być może to tylko pozory. Ciekawą realizacją jest także praca Joanny Chudy „Zabawa w chowanego” (2009), która ilustruje mroczne aspekty dziewczyńskich zabaw i podległych im rytuałów, które naznaczone są okrucieństwem oraz brutalnym odkrywaniem własnej seksualności. Na wystawie nie mogło zabraknąć legendarnej Natalii LL i jej kultowej już realizacji „Sztuka postkonsumpcyjna”(1976), a także prac, które nieco odbiegają od genderowych dyskursów, między innymi monumentalne, igrające ze światłem kompozycje Ewy Zawadzkiej, która w swojej twórczości balansuje pomiędzy złudzeniem a realnością, poszukując własnego, artystycznego języka.
Wystawa w Muzeum Śląskim to przykład wielowarstwowych narracji, związanych z perspektywą indywidualnych różnic, które określa płeć i kultura. Sztuka niewątpliwie rozbudziła zainteresowanie własną seksualnością, która wcale nie jest taka prosta do zdefiniowania, jak by się mogło wydawać. Sprowokowała i prowokuje dalej pytania o to, czy jesteśmy tylko nazwami „kobieta” lub „mężczyzna”, których definicja nie jest do końca określona i jednoznaczna, a także o to, gdzie znajduje się to prawdziwe Ja i kto lub co je w końcu określa? Sztuka staje się w tym momencie uwodzicielską siłą, która skupia w sobie wszystkie te wątpliwości, bezwstydnie poszukując rozwiązania, bo zarówno męskość jak i kobiecość są soczewkami kultury, w których odbija się tożsamość, tak zależna od miejsca, w którym się jej poszukuje.
tekst: Zuzanna Sokołowska
więcej dowiedzie się tutaj