Melanie Benjamin urodziła się w Indianapolis w stanie Indiana. Już jako dziecko lubiła czytać książki. Kilkakrotnie zwyciężyła w zawodach czytelniczych organizowanych przez lokalną bibliotekę. Wciąż wierzy, że ciągłe czytanie jest najlepszą szkołą dla pisarza.
Po ukończeniu studiów pracowała przy produkcjach teatralnych. Kiedy poznała swojego męża przeprowadziłą się do Chicago. Wciąż chciała pisać, i wkrótce rozpoczęła pracę dla lokalnych gazet i magazynów. Wkrótce rozpoczęła karierę pisarską pod pseudonimem Melanie Hauser.
Jej najnowsza książka “Żona lotnika” to powieść można by rzec biograficzna o burzliwym małżeństwie dwojga indywidualistów: Anne Morrow Lindbergh i Charlesa Lindbergh.
On był najsłynniejszym amerykańskim lotnikiem, który jako pierwszy samotnie przeleciał przez Atlantyk a ona była córką dyplomaty, pierwszą Amerykanką z licencją pilota szybowcowego, pisarką, kobietą niepokorną.
O Anne Morrow Lindbergh jak dotąd wiedzielismy mało. Jej biografię znamy we fragmentach. Wiadomo, że porwano i zamordowano im dziecko. Wielu chcą ją pamiętać jako żonę przy bohaterskim mężu, a przecież mnóstwo osiągnęła jako pilotka, żona, człowiek. Książka bardzo interesująca, pełna dynamizmu i wzruszeń. Czytając ją, człowiek zastanawia się jak bardzo można kochać siebie, życie i innych, jak dalece można wytrzymać to, co złego daje nam życie. Jak bardzo można być silnym i gdzie kończy się ta granica?. Powieść o niesamowitej, silnej kobiecie, która stała się inspiracją do osiągnięcia własnego wymarzonego, obranego celu w życiu. Zapewne wiele kobiet ją podziwia a inne skrytukują. Mnie osobiście wprawiła w stan zadumy i rozmyślania nad własnym życiem, nad siłą woli, nad siłą umysłu, nad wiarą i pragnieniami.
Anne to wspaniała kobieta, choć tak mało o niej wiemy. Dążyła do spełnienia swoich marzeń. Życie nie szczędziło jej przykrych doświadczeń w życiu prywatnym, mimo wszystko pozostała sobą, była a przynajmniej starała się być silna by móc walczyć i iść naprzód. Oczywiście książka nie jest tylko i wyłącznie o niej. Tak naprawdę o nich obojgu. Przy jego boku jednak Anne Morrow osiagnęła to wszystko. Bez jego wsparcia i pomocy zapewne było by jej trudniej.
REASUMUJĄC
Tematyka lotnicza nie jest bliska memu sercu, ale z racji tego, że bardzo, ale to bardzo lubię czytać biografię ludzi, przyznam, że po kilkunastu stronach wciągnęła mnie bez granic. Z rozdziału na rozdział chciało się wiedzieć co dalej, co będzie, jak się to wszystko skończy. Krótko mówiąc wciąga czytelnika w ówczesny czas, dla nas czasami niezrozumiały i bardzo odległy. Determinacja, upór, siła? To są słowa, które znajdą swoje właściwe odzwierciedlenie w tej powieści. My kobiety, dużo możemy się od niej nauczyć..
Czy polecam? Tak. Polecam bez żadnego zastanowienia. Zaznaczę jednak, że trzeba mieć czas na jej czytanie……….nie należy robić tego w biegu, w między czasie. Książka świetna na jesienno-zimowe wieczory.